***

Dotyk nocy, co scałował
cały nasz wstyd,
co ukoił ból, strach jedyny nasz,
w splecionych dłoniach gwiazd
dotknęliśmy własnych warg,
pocałunek miał smak naszych
trosk, zdrad i najszczęśliwszych
dat,
poznać świat w pojedynkę
to najgorszy znak,
wszystko ma łez słony smak,
trzeba zaczynać od nowa
budować własny dom,
choć w pamięci jeszcze ruiny poprzednich są,
gdzie resztki naszych smutków i żalów
rozwiewa kojący wiatr,
biegniemy czasem tam na oślep,
by poczuć zapach wypalonych
cegieł uczuć,
by zanurzyć głowę w ukojenia ramionach,
by posłuchać o czym szepcze
wśród pogorzelisk wiatr,
by opuścił nas ten strach,
co zagłusza świeżych uczuć dźwięk,
co zasnuwa oczy masą bzdurnych wizji,
co zatruwa umysł,
trzeba podnieść każdy odłamek,
tego co zostało w nas
i po cichu odejść rozsiewając
nowych, złotych piasków
cud.